Policjant pracujący nad swoją pierwszą sprawą morderstwa. Tatuażystka skrywająca zabójczy sekret I zwyrodniały seryjny zabójca przygotowujący się do kolejnej zbrodni… Kiedy Marni Mullins, tatuażystka z Brighton, znajduje oskórowane zwłoki, detektyw inspektor Francis Sullivan prosi ją o pomoc. Na wolności jest seryjny morderca, który wycina tatuaże z ciał swoich ofiar jeszcze zanim je zamorduje. Marni zna środowisko tatuażystów jak własną kieszeń, ale ma swoje powody, by nie ufać policji. Czy poinformuje Sullivana, kiedy zidentyfikuje kolejny cel mordercy? A może sama ruszy w pościg za łowcą tatuaży?
recenzje czytelników
4
2020-05-13 21:47:39
Patrycja
dodał recenzję:
Uwielbiam tatuaże! Sama jestem szczęśliwą posiadaczką kilku i jestem pewna, że na nich moja przygoda z tuszem się nie skończy. "Łowca tatuaży" Alison Belsham to książka, która przykuła moją uwagę tytułem i okładką, a po przeczytaniu opisu wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć . Myślałam, że będzie to trochę mocniejsza lektura, ale jak na debiut nie było tragicznie.
W czasie konwentu tatuaży, w kontenerze na śmieci, znalezione zostaje oskórowane ciało mężczyzny. Śledztwem zajmuje się inspektor Francis Sullivan. Jest to jego pierwsza sprawa morderstwa. Niestety policja nie ma żadnych tropów, a w mieście następuje seria zbrodni. Ofiarom wycinane są wytatuowane kawałki skóry. Sullivanowi pomóc może Marni Mullins, tatuatorka, która odkryła zwłoki.
"Łowca tatuaży" to książka z rewelacyjnym pomysłem na fabułę, który niestety nie do końca został przez autorkę wykorzystany. Czytało mi się ją całkiem dobrze, ale nie ukrywam, że spodziewałam się czegoś mocniejszego i bardziej krwawego. Miało być mrocznie, a wyszło jakoś tak nijako. Rozdziały przedstawiane są z perspektywy kilku bohaterów, a dla mnie najciekawsze były te opowiadane przez mordercę. Sullivan był wyjątkowo nieporadną postacią. Mam wrażenie, że bez Marni nie byłby w stanie poprowadzić śledztwa. Bardziej interesowały go msze i rozmowy z księdzem niż sprawa seryjnego mordercy. Żaden z bohaterów tak do końca mnie do siebie nie przekonał. Na uwagę zasługuje zakończenie, które naprawdę mnie zaskoczyło i było mocnym punktem tej historii. Plusem jest też zagłębienie się w tematykę związaną ze sztuką tatuowania i przybliżenie jej czytelnikom.
Ja po lekturze czuję lekki niedosyt, choć nie mogę powiedzieć, że książka była zła. Czegoś mi w tej historii po prostu zabrakło.